czwartek, 24 marca 2016

wild for the night

Oficjalnie i z czystym sumieniem mogę zacytować fragment refrenu kawałka Quebonafide: "I nie mam żadnych zmartwień, żadnych zmartwień". Nie chce oczywiście krakać, bo znając mnie to jutro pewnie spadnie w drewnianym kościele na mnie cegła. A tak serio- nie mam do czego się doczepić no może tylko do mojej słabej odporności, która ostatnio się popisała. Przez nią spędziłam kilka dni w łóżku z Auglavinem czyt. z antybiotykiem, nie polecam. To przez to zdjęcia zrobiłam w domu. Niby pogoda ładna ale strach mi nie pozwala jak na razie wychodzić bez ciepłego outfitu.
A tak na marginesie życzę wszystkim z okazji zbliżających się wielkimi krokami świąt smacznego barszczyku i mokrego dyngusa.












1 komentarz:

  1. Piękne zdjęcia i piękna dziewczyna! Czekam na kolejne posty!


    Pozdrawiam Wiktoria z bloga http://bookwrittenrose.blogspot.com ♥

    OdpowiedzUsuń