piątek, 18 listopada 2016

basic

Pisze posta spontanicznie i trochę na szybko. Nigdy nie myślę o tym co napisać, to przychodzi z chwilą. Miałam go dodać wcześniej, no właśnie MIAŁAM. Teraz krótka wzmianka o zdjęciach. Chyba już wykorzystałam wszystkie potencjalne miejsca w których jest szansa ich zrobienia. Nie pamiętam czy już o tym pisałam? W każdym razie chęci są ale perspektyw brak. Dzisiaj założyłam pierwszy raz spódniczkę, którą kupiłam rok temu, nie przepadałam za nią zbytnio i białą koszule. Uniwersalny ponadczasowy zestaw. Klasyka u mnie to rzadkość. A swoją drogą to marzy mi się własne, małe studio gdzie bez względu na pogodę mogłabym robić zdjęcia, tak samo jak wakacje gdzieś gdzie słupek rtęci sięga powyżej 25 stopni. Najlepiej od zaraz.
A jeśli kogoś interesuje co u mnie to przyznaje, że spoko- wylewna jak zawsze.



niedziela, 9 października 2016

glam rock

Pamiętam jak rok temu robiłam zdjęcia do jesiennego posta, zdjęcia bodajże z tytułem black in black. Jarałam się bardzo. Oczywiście nie dla tego, ze kupiłam wtedy nowy kapelusz i już nie mogłam się doczekać aż w końcu go gdzieś założę. 
Strasznie podobała mi się październikowa aura (w moim przypadku jest rzadkością żeby mi cokolwiek się podobało a co dopiero JESIEŃ). Było ciepło jak na te porę roku. Nie padał deszcz, liście ładnie zżółkły i ogólnie pogoda służyła robieniu zdjęć. 
Pisze o tym dlatego, bo mam wrażenie jakby to było dwa tygodnie temu. A tu proszę już ponad rok prowadzę bloga i ciągle mam jakieś pomysły. Sporo się zmieniło w tym czasie. Dzięki Bogu na lepsze, oby tak dalej.
 

Ps: Dzisiaj dla tych kilku fotek okropnie musiałam się poświecić...



czwartek, 1 września 2016

Bright emerald

Moje wakacje nadal trwają, czyli leniuchowania ciąg dalszy jedynie do 15 września. Planuje na te dwa tygodnie wprowadzić trochę aktywności w mój pseudo plan dnia. Trzeba zrzucić kilka kg :D
Nie ukrywam, że zdążyłam się nacieszyć słońcem. Jestem blada jak ściana choć obiecywałam sobie, że tego lata w końcu się opale. Krótkie bluzki i szorty z wyższym stanem zostały w Polsce kiedy ja biegałam w golfach i swetrach po mokrej Anglii (nie wspominając o sukienkach). Strasznie mi tego brakowało. A tu już za dosłownie chwile wkroczy połączenie wszystkich poniedziałków w roku, czyli jesień.




poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Time for London

Dosłownie kilka dni temu wraz z moim chłopakiem wróciliśmy z dość intensywnych wakacji. W UK skupiliśmy się głównie na pracy. To pewnie dlatego dawno mnie tu nie było. Sześć tygodni minęło suuuper szybko. To niby spory kawałek czasu a mimo to brakowało go na cokolwiek. Przede wszystkim NOW MY ENGLISH IS PERFECT! :D 
Nawet zaczęłam się już przyzwyczajać do angielskiej pogody, chociaż nie mogę narzekać bo udało nam się złapać trochę słońca w Londynie. Wiem jedno- na pewno nie chce tam mieszkać, nie chodzi o to, że Londyn jest 'słaby'. Chyba więcej tam linii metra niż autobusów miejskich w Warszawie. Zależ co kto lubi. Moja niechęć do dużych miast nie daje za wygraną. Po powrocie od razu dopadła mnie klasycznie grypa (pisze post z łóżka z zatkanym nosem), zmiana klimatu mi nie służy. Pomyślałam, że wrzucę kilka zdjęć dla zabicia czasu i podziękuje po raz 7439539 mojemu Ziomkowi za zorganizowanie wszystkiego i cudownie spędzony czas razem. Dziękuje <3







sobota, 30 kwietnia 2016

varsovie


Praktyki skończone, więc z racji tego mój weekend się wydłużył, zaczęłam wliczać w niego także poniedziałek i wtorek. Jest mi to na rękę, nie powiem. Nigdy nie narzekam na nudę. Lubie mieć dużo wolnego czasu. Korzystając z okazji, że mam go sporo postanowiłam w końcu zrealizować zaproszenie mojego najprawilniejszego ziomeczka (Bujak pozdrawiam) i przyjechać do Warszawy. Namówić mnie nie miała tak łatwo, od października próbowała. Po długich nękaniach- pofatygowałam się :D
Planowane były piękne zdjęcia w słoneczną pogodę ale no cóż, wyszło jak wyszło. Stolica za każdym razem podoba mi się coraz bardziej, chyba będę tam częstszym gościem. Oczywiście po sesji...







czwartek, 24 marca 2016

wild for the night

Oficjalnie i z czystym sumieniem mogę zacytować fragment refrenu kawałka Quebonafide: "I nie mam żadnych zmartwień, żadnych zmartwień". Nie chce oczywiście krakać, bo znając mnie to jutro pewnie spadnie w drewnianym kościele na mnie cegła. A tak serio- nie mam do czego się doczepić no może tylko do mojej słabej odporności, która ostatnio się popisała. Przez nią spędziłam kilka dni w łóżku z Auglavinem czyt. z antybiotykiem, nie polecam. To przez to zdjęcia zrobiłam w domu. Niby pogoda ładna ale strach mi nie pozwala jak na razie wychodzić bez ciepłego outfitu.
A tak na marginesie życzę wszystkim z okazji zbliżających się wielkimi krokami świąt smacznego barszczyku i mokrego dyngusa.












niedziela, 28 lutego 2016

desire & bye bye winter

W niedziele zawsze nabieram ochoty na zdjęcia. Rzadko kiedy planuje wcześniej w co się ubiorę, po prostu otwieram szafę i zakładam coś w czym dawno nie chodziłam. Lubię ten czas kiedy powoli zmienia się pora roku i powoli tak jak w tym przypadku ciepłe swetry, kurtki, czapki idą w odstawkę a do łask wracają lekkie płaszcze i okulary przeciwsłoneczne.
Często ludzie pytają kto robi mi zdjęcia. Odpowiadam wszem i wobec, że robię je sama. Nie mam fotografów, wizażystek i grafików. Wszystko staram się ogarnąć sama ale nie przeczę, że przydałby mi się ktoś kto poprawiłby lekko szatę graficzną na blogu. Jeśli ktoś zna kogoś lub sam jest w stanie się tego podjąć to będę przeszczęśliwa.